czwartek, 10 grudnia 2015

BLOGMAS - sushi na obiad? Czemu nie! [dzień 10]

Są takie dni, kiedy nie chce się przygotowywać posiłków do pracy, a przecież jeść coś trzeba! Każdego dnia 8 godzin spędzamy w pracy i nic tego nie zmieni, a przecież jeszcze do tej pracy trzeba dojechać ;)

Tylko co w takiej pracy jeść? Jak sobie poradzić przez 8 godzin?
Znam osoby, które nie jedzą nic, znam takie, które piją tylko kawę lub colę. Ja jednak staram się jadać co 3 godziny, co oznacza, że w pracy powinnam zjadać 3 posiłki. I pisząc posiłki nie myślę tutaj o schabowym, ziemniakach i burakach razy trzy, a o tym, żeby rozsądnie i w równych odstępach dostarczać sobie energii.

O posiłkach do pracy powstanie wkrótce osobny wpis, a dziś chciałam wskazać jedno danie, które jest zdrowym, sycącym lunchem. 
Oto sushi :)


Nie sięgam po nie często - właściwie to można powiedzieć, że bardzo sporadycznie (żeby nie powiedzieć "raz na ruski rok"), ale dziś nie mając zestawu "do pracy" skusiłam się na taki oto lunch.
Lepsze sushi niż buła z "maka". Jak widać na zdjęciu to samo zdrowie: marynowany imbir, wasabi, ryż, ogóreczek i grilowany łosoś. 
Taki posiłek to białko, węglowodany i tłuszcze dobre dla naszego ciała, a po zjedzeniu długo odczuwa się sytość.
A Wy co kupujecie w pracy, gdy nie zabieracie z domu jedzenia?

2 komentarze:

  1. Nigdy w życiu nie jadłam sushi, wybieraliśmy się bardzo długo, ale niestety zanim zdążyliśmy pójść to pobliskiej restauracji, to... została zamknięta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem warto spróbować. Moje sushi jest zawsze z grillowaną rybą - surowa mnie jakoś przeraża (wyjątek stanowi śledź ;-)).
      Jednak muszę przyznać, że sushi nie mieści się na mojej liście TOP 5 najsmaczniejszych rzeczy ;-)

      Usuń